» Blog » Więzy krwi - Maja Lidia Kossakowska
27-09-2007 16:59

Więzy krwi - Maja Lidia Kossakowska

W działach: Książka | Odsłony: 12

Więzy krwi - Maja Lidia Kossakowska
I tak powstał Chocapic. Znaczy nowy dział na moim PolterBlogu, który i tak pozostanie pewnie głównie muzyczny.

Szczerze powiedziawszy moja styczność z tzw. „szeroko pojętą fantastyką” jest znikoma. Była, dopóki nie zacząłem pracować dla Poltera. Dotyczy to zasadniczo wszystkiego, poza kinem – nie należę do fandomu, nie rozumiem sporów, nie jestem w klimacie, nie siedzę w eRPeGach, wreszcie czytywana przeze mnie literatura około-fantastyczna, zarówno książki jak i komiksy, prawie zawsze była bezpośrednio połączona z sagą Gwiezdnych wojen.

Załamanie tej, nazwijmy to, „reguły” nastąpiło stosunkowo niedawno wraz z pojawieniem się na mojej półce zbiorku (czy może raczej zbioru – tekstów co prawda dziewięć, ale 500 stron piechotą nie chodzi ;)) opowiadań autorstwa Mai Lidii Kossakowskiej. Pozycja zatytułowana była (i w zasadzie jest nadal :>) Więzy krwi i co złośliwsi powiedzą, że mówi to o tych opowiadaniach wszystko.

Nieco racji niewątpliwie w tym stwierdzeniu jest, ponieważ to właśnie krew jest elementem łączącym wszystkie dziewięć opowieści. Krwi owej pełno jest wszędzie i leje się obficie, całymi strumieniami. Jak u Sienkiewicza. Odbiór może być różny w zależności od odporności czytelnika na taki zabieg. Szczerze mówiąc przy kolejnym opowiadaniu ze ściekającą krwią element ten zaczął mnie nużyć i lekko irytować (bo wszak – ile można…) choć może są osoby, w których gusta taki zabieg utrafi.

Teksty nie składają się jednak z samej krwi. Ba, przy zaprezentowanej różnorodności ciężko poza czerwoną mazią znaleźć jakiś zdecydowany wspólny element. Tematyka jest zdecydowanie wieloraka – od opowieści z pogranicza powiastki obyczajowej, przez mini-zagadki detektywistyczne i surrealistyczną wizję boskiego terrarium, aż po opowiadania z elementami science-fiction. Dla każdego coś miłego, można by rzec, gdyby nie fakt, że niemal wszystkie przesiąknięte są krwią, cierpieniem i przygnębieniem.

Trzy z nich w jakiś sposób bardziej zapadły mi w pamięć. Pierwsze i chyba moje ulubione, zatytułowane Diorama, to wyszczególniona wyżej wizja ludzi pod kloszem siły wyższej, przeznaczonych niemalże do prywatnej obserwacji. Mały raj, który wcale nie jest tak przepełniony szczęściem, jakby się pozornie mogło wydawać. Opowieść o pogoni za marzeniami, które z jednej strony należy łapać póki można, z drugiej zaś należy być przygotowanym by ponieść za to cenę.

Lubej mej najbardziej spodobała się zaś mikropowieść Zwierciadło, moim zdaniem jedna z najbardziej niedorobionych części zbioru. Może to wina mojej bezbrzeżnej ignorancji względem gier fabularnych i obeznanie z jakimiś dedekami, tudzież wampirem pomogłoby w odbiorze tekstu, jednak przedstawiony świat wydaje mi się jakiś… niedokończony. Nie do końca przemyślany, jakby autorka wpadła na pomysł i przed sensownym rozwinięciem go machnęła opowiadanie. No i jest. Składnie napisane, całkiem wciągające, jednak pełne niedopowiedzeń czasem sprzeczności potknięć logicznych.

Smutek zaś, to w mojej opinii szczyt wszystkiego :). W pozytywnym sensie tej frazy. Opowiadanie liczy sobie stron prawie 50, z czego przez pierwsze kilkanaście nie byłem w stanie sobie odpowiednio osadzić świata przedstawionego. Wszystko to z powodu bardzo ciekawej zabawy czasem i przestrzenią – „sielankowy” obraz gospodarstwa wiejskiego przełomu wieków (dajmy na to XIX-go i XX-go) osadzony w realiach z pogranicza science-fiction. Oczywiście ostatecznie (tak dla odmiany) następuje masakra, ale sam pomysł wydajemy się rewelacyjny.

Książka jest bardzo ładnie wydana. Oprawa utrzymana w szarościach z małym twi’leko-podobnym czymś na okładce ładnie prezentuje się na półce, dzięki zastosowanej czcionce i formatowi zbiorek łatwo się czyta.

I szczerze mówiąc cieszę się, że nie jest to art na Poltera, bo miałbym trudności z podsumowaniem i dobraniem końcowej oceny. Opowiadania nie są jednolite jeśli chodzi o poziom, niektóre są słabsze, inne dużo lepsze. Ciężko też wyrobić sobie zdanie na temat danego autora po przeczytaniu jednej pozycji (chwalić bogów na półce stoi już Ruda sfora). Gdyby ktoś jednak pytał mnie o rekomendację, Więzy krwi zdecydowanie bym polecił.
0
Nikt jeszcze nie poleca tej notki.
Poleć innym tę notkę

Komentarze


bukins
   
Ocena:
0
Nie cierpię Kossakowskiej. Każde jej opowiadanie jest napisane takim wysublimowanym językiem, że mam ochotę wyć. I bez kitu - w taki sposób może pisać tylko kobieta ;)

Spójrz Seth w pierwsze opowiadanie, pierwszą stronę i opis parku, w którym po prostu świeci słońce... Bleeeeeeeee :P
28-09-2007 22:04
SethBahl
   
Ocena:
0
Obstawiałem, że Ci się nie będzie podobać :). Wg. moich obserwacji mamy niemal dokładnie różne gusta :).

BTW. Zapoznałem się z wskazanym zdaniem i faktycznie, jest jak mówisz. Sęk w tym, że nie jestem przekonany, że "Słońce świeciło." byłoby lepsze :>
28-09-2007 23:07

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.